Seks, miłość i inne używki

Swoją drogą świetny film, z jednym z moich ulubionych aktorów. No ale do rzeczy. Czy miłość jest używką ? Czy potrafi być takim narkotykiem jakim jest dla człowieka seks ?

Z seksem jest łatwiej, nie trzeba go pielęgnować, jest czymś zwierzęcym na co ochota sama przychodzi i odchodzi. O miłość trzeba już jednak dbać, i o niej pamiętać. Mimo wszystko to dopiero brak któregokolwiek z tych dwóch „rzeczy” decyduje o tym, że można nazwać je używkami. To jak nam ich wtedy brakuje. Seks można łatwo znaleźć, gorzej z miłośćią. Co prawda pewnie każdy mówi sobie po zakończonym właśnie związku „nie mam siły, chyba już nigdy się nie zakocham”, ale w rzeczywistośći to samo przychodzi i to szybciej niż moŋłoby się zdawać. Tylko czy szukać miłości na siłę, czy na nią czekać? Nie można szukać czegoś na siłę bo później, nawet jeśli się uda może się okazać, że to nie było w 100% to. Niewiele wiem, ale z tego czego już zdążyłem się przekonać na własnej skórze prawdziwa miłość, musi być czymś co nie rozpadnie się przez byle pierdołę. Czymś dzięki czemu będziemy w stanie dużo wybaczyć. Ale oczywiście nie można być aż takim przemądrzałym. Gdzieś musi być granica między szukaniem na siłę a poprostu szukaniem. Np. taki tinder. Nie wiem czy można go nazwać szukaniem na siłę, ale napewno szukaniem przez pójście na łatwizne. Wkurwiające w nim jest to, że masz świadomość, że laska z którą piszesz, może jednocześnie pisać z 10 innymi a Ty robisz sobie nadzieje na niewiadomo co. Pozatym jeśli ktoś liczy, że ta aplikacja służy tylko do umawiania się na dziki seks to się myli. No chyba, że wygląda jak Brad Pitt i znajdzie akurat niedowartościowaną dziewczynę, która już niekoniecznie wygląda jak Brad Pitt. A teraz mała anegdotka: kiedyś moja nauczycielka od języka polskiego (swoją drogą wszystkie one są dośc specyficzne, ale to pewnie przez tą bujną humanistyczną wyobraźnie) powiedziała, że nie ma miłości bez seksu. Im starszy jestem tym bardziej się z tym zgadzam. Można kogoś kochać, nawet tak bardzo, że życie by się za tą osobę oddało, ale brak seksu = napięcie. Napięcie = kłótnie= rozstanie. No chyba, że jest się w emocjonalnym związku z młodym adeptem sztuk chrześcijańskich, który wybrał seminarium zamiast dziewczyny. No dobra, ale żeby nie kończyć wpisu tematem księży, którzy zasługują w obencych czasach tylko na to żeby ich spuścić razem z gównem, powiem tak:

Lubie seks i pończochy…


Dodaj komentarz